Bo to codzienne wstawanie gdy jeszcze ciemno, to konieczność dojechania do roboty drogą zaśnieżoną po szyję po uprzednim odkopaniu swojego domu, konia i sań. To mokry śnieg wpadający za kołnierz i mroźny wiatr wiejący prosto w twarz. To praca w niełatwych warunkach, praca którą muszę wykonać, drewno które trzeba ściąć i zerwać, wypłata bez której nie da się godnie przeżyć. I to ciągłe ślizganie się po lodzie ukrytym pod śnieżną pierzyną. To rozgrzewanie odmrożonych członków przy ognisku i kiełbasa upieczona na leszczynowym kiju ach no i koniecznie herbata z prądem z termosu przygotowanego przez kochającą żonę. I koniec przerwy i znów do dzieła. Tylko uważaj na konia, uważaj bo koń to skarb w tych warunkach. No i w końcu fajrant. Powrót już po omacku do domu gdzie czeka ciepła strawa. I wspaniałe uczucie jak przy piecu odchodzi z całego ciała wieczna można by rzec zmarzlina. Ach jak dobrze, jak miło. Sennie. Sen.
Jutro wita znów minus piętnastoma. Wstawaj, do pracy, zima jest cudna...
To rozumiem, a nie ciągle sesje rozwydrzonych panienek (czego na Fb pełno). Świetne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńno świetna zima i mocne foty
OdpowiedzUsuńboodex
Karol, cholera, moze ja tez powinnam byla zostac lesniczym (czyt. leśniczą)? Ach... Pozdrowionka od Magdy :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia od Dżentelmenów w Zieleni. Oby więcej takiej dobrej roboty!
OdpowiedzUsuń