Zeszłoroczne po górach chodzenie.
Wspólnie z moim Mistrzem i Mentorem górskich wędrówek, przez niego zmotywowany, naładowany energią a właściwie za ryj z domu wyciągnięty, ruszyliśmy w Beskidy Zachodnie a dokładniej w ich pasmo zwane Gorcami.
Z Warszawy do Krakowa pociągiem, z Krakowa do Rabki Zdrój autobusem a dalej to wiadomo…
Dzień 1
Powitała nas majowa pogoda, ciepło już a jednak codziennie im bliżej wieczora tym chmury kłębiły się coraz bardziej strasząc wiosennym deszczem.
Ruszyliśmy czerwonym szlakiem od Rabki, mijając schronisko „Na Maciejowej”, pijąc zimne piwo w schronisku „Stare Wierchy” i dalej do celu którym był najwyższy szczyt Gorców – Turbacz (1310 m ).
Niewątpliwą zaletą tych „gór” prócz walorów przyrodniczych jest przepiękny widok na wyrastające z Podhala pasmo Tatr, które robią nieziemskie wrażenie.
Turystów nie było wcale, cisza i wszechogarniający spokój. Ale ciężko było mi to zauważyć bo w tym samym czasie walczyłem z nędzną moją kondycją i przeładowanym niepotrzebnie plecakiem. I tak dziw mnie teraz bierze że narobiłem tyle zdjęć ;)
Generalnie wtedy pocierpiałem ale teraz wspominam bardzo miło.
Dziś dzień pierwszy, następne wrzuty będą z dwóch pozostałych.
Zapraszam.
rrrrrrrr... nie lepiej było zboczem zboczka? ;)
Schronisko PTTK "Maciejowa"
już zmęczony? to dopiero początek...
rzeźbiony dziad pod PTTK "Stare Wierchy" :)
widok na Tatry z okolic "Starych Wierchów"
miejsce katastrofy samolotu sanitarnego pod Turbaczem
podejście na Turbacz
Włóczykij Zdobywca I ;)
niewiadomoco na Turbaczu - powinni to rozebrać
panorama Tatr widziana z Turbacza
i klucz
i wyrko ukochane :)Tatry w pełnej krasie :O
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz